piątek, 21 lutego 2014

Witki opadają

Przypadkiem znalazłam na forum jak graczka wkleiła link do sprzedaży myszek na tablicy, z dopiskiem, ze mogą być na karmię dla węża...
I klasyczne świętoszkowate oburzenie i równie durna odpowiedź (cytat autentyczny).
Tak jest zgodne. To jest zupełnie normalne w przyrodzie. Jednak ja jestem za karmą dla węży bogatą w składniki odżywcze, a nie myszy...
To czym węża karmić? Vibowitem?
Akurat odpowiednio żywione myszy (a także masto, szczury, chomiki, króliki itd) są najwłaściwszą karmą dla węży, gdzie nie ma najmniejszej potrzeby żadnej suplementacji witaminami.
Natomiast dzieciarnia naoglądała się filmików wrzucanych do neta przez równie nieletnich pseudoterrarystów, których podnieca widok cierpiącego w splotach węża zwierzęcia. I od razu taką łatkę przypinają każdemu posiadaczowi gadziny.
Natomiast prawdziwy terrarysta tylko w nielicznych przypadkach poda żywą karmówkę, gdy próby przestawienia go na mrożonki bądź ubite się nie powiodą (np. u węży z odłowu lub u osobników zwyczajnie potrafiących zagłodzić się na śmierć, ale niczego poza żywym nie jedzących - niestety ten problem mam z Małą, nie tknie nawet świeżo ubitej, nie mówiąc już mrożonej, na razie dostaje żywe oseski, a ja poczekam aż dorośnie na tyle by przejść na masto lub oseski szczurze, może na nie w wersji nieżywej się połakomi). 99,99% węży bez problemu zjada myszy mrożone (po uprzednim rozmrożeniu i podgrzaniu), bądź świeżo ubite (zazwyczaj dwutlenkiem węgla lub zerwaniem rdzenia kręgowego - są to metody uznane za humanitarne). Do tego mrożonki można bez większych problemów przechowywać w zamrażarce w większych ilościach, w różnych wielkościach, odpada problem braku np. osesków dla maluchów, bo akurat żadna z samic nie raczy urodzić. No i zupełnie eliminuje ryzyko pogryzienia samego węża, co nierzadko doprowadza do jego śmierci.

piątek, 14 lutego 2014

Qilin, myszy, sy i rybcie

Howrsowo na początek: Qilin zdobyty (co tym bardziej wkurzające, że teraz dali 3 puzzle w RO :-/). Z rożkami na pół etatu, pilnuję jedynie fiordów, reszta jak zdążę to kryję. Chociaż trochę muszę odpocząć od takiej gonitwy.

Myszowo: Albinka chyba należy do innego gatunku - o wiele bardziej ruchliwa i skoczna niż jej czekoladowe krewniaczki. Żywe srebro. I do tego charakterek uroczy, bo ciekawskie i łagodne toto wyrosło.

Wenszowo: sysie rosną, jak dobrze pójdzie to na ten rok doczekam się własnych jajec, samicy brakuje zaledwie 50g do wagi odpowiedniej do krycia. Ale jeśli przeprowadzka stanie się faktem poczekam do przyszłej wiosny, nie ma co jeszcze z jajecznicą przez pół Polski jechać.

Rybnie: w akwa totalne wiosenne porządki i przemeblowania, bo aż dziwne, że ryby nie zmutowały i nie wyszły z baniaka xD Niemniej zaczyna kusić opcja zamiany tego akwa na nieco większe (ideałem był by takie 60x40x30cm) i zrobienie czegoś na wzór azjatyckiego zimnego strumyczka z kardynałkami.